Jak już wiecie, nasz ogród przypomina plac budowy. Wczoraj wykopywaliśmy z sąsiadem zabetonowane słupki po starych ogrodzeniach i wydobywaliśmy stare elementy ogrodzenia spod ziemi. Przez cały ostatni tydzień w ogrodzie pracowali też fachowcy od pielęgnacji naszych ukochanych sosen. Chodziło o to żeby drzewa zyskały na wyglądzie ale przede wszystkich żeby pozbyć się suchych gałęzi i przerzedzić korony wpuszczając tym samym więcej słońca.
Do Domku i dla pozostałych roślin, które na samym dole na niewiele mogły liczyć. Nasze pobojowisko, kilkukrotnie już grabione i sprzątane, z każdym dniem bardziej przypomina ogród. A żeby wszystkim w nim było dobrze, to i nasz labrador Miki (znany wszystkim sąsiadom z tego, że jest zagłodzony i robi smutne oczy kiedy ktoś nie zatrzyma się choć na chwilę by go pocieszyć) zyskał nowy domek. Domek stanie w rogu ogrodu aby pies mógł liczyć na chwilę wytchnienia. Przy okazji, takim właśnie gontem za chwilę będziemy pokrywać dach Domku na Drzewie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz