piątek, 8 marca 2013

Klamka zapadła...

Była, a w zasadzie wciąż jest, zima. I jak to zimą, było też zimno. Słuchaliśmy Listy Przebojów Trójki, jechaliśmy w tym zimowym krajobrazie i marzyliśmy o lecie i tym wszystkim miłym co z nim związane. I wyglądaliśmy tęsknie przez okno. A za oknem, cóż: śnieg sosny i... No właśnie... nie było tam tego, o czym zawsze marzyliśmy... Domku nie było. Na drzewie.
Spojrzeliśmy po sobie i złapaliśmy za telefon do Pawła, naszego człowieka od remontów i budowania wszystkiego co wymyślimy. Po tygodniu wiedzieliśmy już gdzie domek stanie i mniej więcej jaki ma być.

Rano wstało piękne słońce i byliśmy bardziej niż czegokolwiek innego pewni, że Domek na Drzewie powstanie. Już sobie wyobrażaliśmy jak letniego wieczora, kiedy dzieciaki pojadą na wakacje, zakradniemy się tam i będziemy siedzieć do późna, gadać, popijać coś smakowitego i wsłuchiwać się w szum sosen i gdzieś w oddali buczący czasem pociąg, który przejeżdża przez naszą stację. To wszystko trochę trwało, bo śniegu tej zimy trochę jednak spadło, ale nadeszły ciepłe dni. Drewno zostało zamówione a dzieci poinformowane o nowej inwestycji.

Tak mamy, że od pomysłu do realizacji nie lubimy czekać. Paweł też tak ma. Dzisiaj rano zaczął co prawda padać lekko śnieg, ale nikt nie cofnął się przed realizacją wymarzonego planu. Będziemy go opisywać po kolei. Zaglądajcie.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz